środa, 27 lipca 2016

LGP w Wiśle!

Hejka 🙊🙉🙈
W niedziele wróciłam z mojego 4-dniowego pobytu w Wiśle. Niestety-co dobre to się szybko kończy. Byłam tam ze względu na Letnią Grand Prix w skokach narciarskich. To już mój 5 wyjazd na zawody, 3 jeśli chodzi o te letnie. Jak zwykle-nie zawiodłam sie. No może troche... Ale po kolei!
21.07, czwartek
Cudowny słoneczny dzień nie mógł rozpocząć sie gorzej. Po raz pierwszy w dniu zawodów nie miałam jeszcze nic ogarnięte. Zazwyczaj zajmuje sie tym przynajmniej tydzien wcześniej, tym razem wstałam o godzinie 8 i nie miałam nawet wywołanych zdjęć.(dla osób, które nie wiedzą- zdjęcia są potrzebne do zdobycia autografów skoczków. Oczywiscie, zwykła kartka wystarczy, aczkolwiek ja zdecydowanie preferuje to pierwsze) Pomyślałam, ze w tym roku nie ma co tak szaleć i wywołam tylko kilka(ok.20). Zostały mi jeszcze z poprzednich lat, wiec luźno. Te 20 to mieli być kluczowi zawodnicy, na których podpisach bardzo mi zależy. Okej, zdjęcia pobrałam na telefon, przeciez w Rossmanie da się wywołać na miejscu. Jedziemy z rodzinką do jednego z Katowickich marketów, Rossmann jest, maszyna jest, wszystko super fajnie ale nie odczytuje zdjęć poprzez podłączenie kabla USB. Pierwsza myśl- ekstra, znowu dostosowane za pewne tylko dla Androidów. Na szczęście jest tez druga opcja, przez Bluetooth, tutaj można było wybrać swój system operacyjny, ale ku mojemu zdziwieniu najpierw trzeba pobrać aplikacje. Mój internet wolny niczym ja na wf-ie, wiec moge się pożegnać ze slicznymi zdjęciami. Na szczęście, tata miał dobry humor i pojechaliśmy gdzies indziej. Zeby juz nie przedłużać, na drugiej maszynie rownież sie nie dało, no okazało sie ze mój kabel jest zepsuty... Kupiłam szybko nowy i obrazki wreszcie można było wywołać.
W drodze do Wisły towarzyszyły nam niemiłosierne korki, także wyjeżdżając z domu o 11 na miejscu byliśmy ok.14.30. Start treningu o 16, postanowiliśmy zajechać jeszcze do ubóstwianego przez Polaków sklepu ❤️❤️❤️ i na obiad. Pech chciał, ze spóźniłam sie o raptem 5 minut na skocznie i nie było juz miejsc przy barierkach. Po pierwszej serii treningowej na szczęście troche sie rozluźnilo i drugą serie a także kwalifikacje mogłam juz zobaczyć z dogodnej(chociaz mniej wygodnej) pozycji. Widok na skocznie jak zawsze na sektorze A4-idealny👌 Udało mi sie zebrać kilka zdjec, podpisów mniej ponieważ było za wysoko i za ciasno i nie radziłam sobie z wyciąganiem zdjec, ale zostały jeszcze 2 dni, wiec nie mam sie co martwić. Tak myślałam.
Wieczorem pojechaliśmy jeszcze do "centrum" (wislanskie centrum raczej wielkością nie grzeszy, nie mniej jest piękne i polecam każdemu), tam pospacerowalismy, byłam na tyle zmęczona, że juz nawet nie miałam siły isc na rozdanie numerów startowych. Wróciliśmy do hotelu ok.22.
22.07,piątek
Welcome new sunny day! Juz rano przywitało nas piękne słoneczko, konkurs skokow zaczyna sie już o 13.40(a raczej seria próbna). Troche dziwna pora, bo o 13 trzeba byc juz na skoczni, ale do 13 trzeba też coś robić. Pojechaliśmy na dosłownie 5s odwieść mamę i ciocie, ktore nie wybierają sie na skocznie, do centrum i wróciliśmy była 12.40. Mi nie opłacało sie juz isc do hotelu, który był bardzo blisko od miejsca docelowego, ale trzeba było wejść pod górkę. Także poszłam od razu tam gdzie miałam isc i trafiłam akurat na otwarcie bram... Ludzi choćby na pielgrzymce do Częstochowy, a słońce bezlitosne. Po jakis 30 minutach w końcu po sprawdzeniu biletu i przeszukaniu weszłam! Po drodze kilka znajomych twarzy, zarówno koleżanki jak i skoczkowie(nie ukrywam, w tym dniu ci drudzy mnie bardziej interesowali :D) i jestem po raz kolejny na sektorze A4! Miejsca sa, ale jak sie pózniej okazało nie ma sie co cieszyć... Ochrona postanowiła sie zabawić i wywalić nas, bo przeciez mamy swoje miejsca siedzące :/ Nie no lepiej byc nie mogło! Na chwile zeszliśmy na sektor stojący B1(teraz chyba A8), ale nie opłacało tam sie stać cały czas... Głęboko w sercu cień nadzieji ze moze ochroniarze okażą sie niezłymi dowcipnisiami, ale niestety życie lubi z nami grać w pokera, raz nam daje raz zabiera. Wczorajszego dnia dało mi miejsce, dzisiaj mi je zabrało. Ale trzeba sie uspokoić i żyć dalej. Zartuje. Zrobiliśmy im taką awanturę(no dobra, moze to za duże słowo, ale co pięć sekund i tak podchodziliśmy do barierek xd), że w końcu sie ugięli i pozwolili co jakis czas  podchodzić. W efekcie zebrałam m.in. podpis Romana Koudelki, czy Simona Ammanna. Ogólnie było tego nie wiele, ale zawsze cos. Pamiętajcie, warto walczyć o swoje! A przy okazji po raz pierwszy zobaczyłam jak wyglądają skoki z miejsca siedzącego :) genialna ja oczywiscie nie zadowoliłaby sie kilkoma podpisami, postanowiłam na krótko przed końcem zawodów(i tak od początku wiedziałam, ze Norwegia wygra :D) zejść znów na B1(A8, jak kto woli) do miejsca, którędy część skoczków wychodzi. Ku mojemu zdziwieniu byłam tam prawie sama i dobrze ;) Oczywiscie gdy skoczkowie zaczęli wychodzić nagle zrobił sie wielki tłum ale ja miałam genialne miejsce przynajmniej. O podpisy juz nie walczyłam a i tak dostałam karty, zdjecie mam m.in. z Andim Wellingerem i Jakubem Jandą czy Ronanem Lamy Chappuis, więc opłacało się. No niestety same zawody z B1 to moim zdaniem był nie wypal. Tam byłam po raz pierwszy i w tym momencie poszłabym juz tylko wtedy, gdyby nie było biletów na A3 i A4. Latem różnica wynosiła 20 zł, wiec dla mnie to było jak wybieranie pomiędzy Maluchem a Golfem, no cóż ;) Ale za to fajna atmosfera, to na pewno :) Wspominałam, ze złapałam tez króla mikrofonu, Pana Tomasza Ziomocha? Pamiątkowe zdjecie musiało byc :) Dzien drugi zawodów udany tak na 80% :) Po tym pojechaliśmy jeszcze do centrum autobusem, co nie było dobrym pomysłem. Byliśmy tam ok.18, sprawdzilismy, spoko, powrotmy 22. Pochodziliśmy troche, jakas muzyka grała, byłam na strzelnicy, wszystko fajnie, tylko idziemy o tej 22 a tu nam mówią, ze ostatni autobus do Malinki był o 20. No to dawaj z buta! Godzina 22, w obcym mieście, 6,5 km do celu. Nie nikt nie pomyślał o taksowce. Ok północy byliśmy na miejscu...
23.07,sobota
Ostatni dzien zawodów na Malince. Rano nic sie nie działo, wyszliśmy tylko chwile sie poopalać przed hotel, bo grzało jeszcze mocniej niż kiedykolwiek. Zawody o tej samej godzinie, tym razem miałam sektor A3. Nie przedłużając, tak znów nas wywalili. Tym razem panowie ochroniarze okazali sie jednak bardziej ludzcy i pozwolili nam stać całą serie próbną. Zebrałam i zdjęcia i podpisy, byłam prawie spełniona. Po zawodach, ktore wygrał Maciek Kot, znów udałam sie na B1, w to samo miejsce. Tym razem podpisów i zdjec troche mniej bo więcej ludzi. Poszłam jeszcze pod busy, tam złapałam Alexandra Stòckla. Ale ten dzien nie mógł byc piękniejszy... Znów udaliśmy sie do centrum(tym razem samochodem) i jakos mialam ochotę przejść sie pod hale. Wiedziałam, ze pewnie juz tam nie trenują i akurat w tej kwestii sie nie myliłam, ale..Ale Niemcy wyszli na spacer! Tak prawie cała kadra niemiecka idzie przede mną! Po chwili zastanowienia czy powinnam do nich podejść stwierdziłam raz sie żyje i lece( jak to musiało dziwnie wyglądać). Zdjęcie mam tak na prawdę dzięki wspaniałemu młodemu skoczkowi, Davidowi Siegelowi. Mój ulubieniec od teraz :) piękniej nie mógł sie mój pobyt tam zakończyć. Pochodziliśmy jeszcze troche i znów do sklepu i hotelu. Ale to jeszcze nie koniec, bo całkiem miła niespodzianka czekała tez na mnie w sklepien(nie, nie o nazwie chyba najpopularniejszego owada w Polsce). Przede mną kupował jeden z naszych juniorów, jeden z tych bardziej znanych :) Super dzien, szkoda ze to juz koniec. A moze...? :)
24.07,niedziela
Wyjeżdżamy z Wisły, na chwile zajeżdżany do Szczyrku na memoriał olimpijczyków. Krótko- nie zebrałam tam ani zdjec ani autografów, ale zobaczyłam skoki cudownych juniorów, widziałam nasza najlepszą skoczkinie i tych wrażeń mi nikt nie odbierze. Kompleks w Szczyrku jest bardzo ładny. Wyjechałam ok 12.30, przed 14 byłam juz w moim mieście.

Teraz tylko do stycznia :)


środa, 20 lipca 2016

Macedonia Haul

Witam wszystkich, bardzo serdecznie po dość długiej przerwie :)
Dzisiaj mam dla was haul zakupowy z Macedonii, a na koniec wstawię parę zdjęć z tego wyjazdu, więc bez dłuższych wstępów zapraszam:


Długopis, mojego dzieciństwa, który podarowałam mojej młodszej siostrze, znalazłam w Ochrydzie za 50 denarów (3,50 zł)


Wygląd pieczątki


Zakupiłam także nowe okulary, które jak na razie sprawują się doskonale, cena to 300 denarów        (21 zł)

Od dawna chciałam zakupić takie cudo, dlatego teraz jestem posiadaczką tego oto chokera cena 30 denarów (2,10 zł)


W Macedonii jest wiele sklepów sportowych i straszny upał, a że jestem inteligentną osobą, nie wzięłam nic na głowę (brawo mózgu), ale nic się nie stało kupiłam sobie czapkę wpierdolkę za        1090 denarów (76,30 zł)


Od razu powiem to nie jest crop top tylko zwykły T-shirt złożony na pół, który kupiłam w Ochrydzie za 400 denarów (28 zł)

Zostawiamy ubrania i akcesoria i przechodzimy do jedzonka :)


Niebieska Fanta (1,25 l) stała się hitem na obozie, każdy ją pił i zawsze jak wychodziliśmy na miasto, kupowałam po dwie butelki. Napój tak na prawdę jest koloru białego, ale smak jest o niebo lepszy od pomarańczowej cena to 45 denarów (3,15 zł) 


Chłopcy powiedzieli "*** to powinno być nielegalne". Tak gigantyczny rogalik 7days w porównaniu z długopisem, zjadłam pół potem miałam dość, koszt jednego wynosi 65 denarów (4,55 zł)

Tak oto zakończyliśmy nasz haul, czas na parę zdjęć z wyjazdu i do napisania :)